wtorek, 8 listopada 2011

Pamiętasz te nagrania...?

grafika Najnowsza kompilacja piosenek Czesława Niemena zawiera materiał, który przyciąga zarówno kolekcjonerów jego nagrań wszelkich, jak i miłośników popularnych przebojów. Czy spadkobiercy i wydawca mogą liczyć na sukces mimo faktu, iż premiera albumu odbyła się praktycznie bez żadnej promocji?


CZESŁAW NIEMEN - "PAMIĘTAM TEN DZIEŃ"
POLSKIE RADIO, 2011


Wydana przez Polskie Radio, nosząca znamiona bestsellera kompilacja nagrań radiowych i koncertowych Czesława Niemena, Pamiętam ten dzień, jest uzupełnieniem jego bogatej dyskografii i spełnieniem wieloletnich oczekiwań fanów. Na dwóch srebrnych krążkach zamieszczono materiał zarejestrowany w latach 1962-1980, zawierający takie perełki jak Malaguena Salerosa, Ave Maria no Morro czy Pod Papugami w pierwszej wersji, jaką kiedykolwiek wykonywał młody Wydrzycki.

Mimo, iż najwięcej pozycji pochodzi z lat '60, miłośnicy "progresywnego" etapu twórczości Niemena znajdą także coś dla siebie - cztery utwory są w tym zestawieniu szczególne, gdyż nie stanowią tylko punktu wyjścia do porównań z ich późniejszymi wersjami, lecz są wartościowe same w sobie.

Pielgrzym Grupy Niemen z 1973 roku, był wcześniej dostępny jedynie na pocztówce dźwiękowej i długi czas uchodził za białego kruka. Utwór rozpoczyna psychodeliczna zagrywka na gitarze elektrycznej, która - choć już bardziej w tle - towarzyszy słuchaczowi przez cały czas jego trwania. Brzmienie niespokojnej gitary stoi w opozycji do perkusji i basu, tworzących wespół monotonny rytm, odzwierciedlający "pielgrzymią wędrówkę" zgodną z duchem norwidowskiego wiersza. Z końcem pierwszego wersu dołącza do tej swoistej "karawany" kolejny, orientalnie brzmiący instrument strunowy (banjo? cytra? rozstrojona gitara akustyczna?), dopełniając egzotycznego klimatu kompozycji. Śpiew Niemena wpisuje się w konwencję utworu - jest bogaty w melizmaty, przywodzi na myśl nawoływania muezinów. Nie można zaprzeczyć, że wiele pomysłów z tego wykonania zostało zrealizowanych w "kanonicznej" wersji tego utworu z albumu Aerolit, w szczególności orientalna konwencja i koncepcja monotonnej wędrówki wyrażana przez perkusję i bas. Trudno pojąć, dlaczego A Pilgrim z Ode to Venus nagrany w tym samym czasie nie prezentuje się choć w połowie tak okazale.

Na marginesie chciałbym też dodać, że dla zwolenników "orientalnych" klimatów tudzież niemenowej melizmatyki, interesujące będą z pewnością dwie rosyjskie pieśni z niniejszego albumu - Kolibielnaja i Czornyje browi, kariji oczi.

Smutny Ktoś i biedny Nikt pochodzi z okresu przed uformowaniem stałego składu Niemen Aerolit i brzmi jeszcze dość surowo, brakuje mu głębi. Partia instrumentalna w końcowej części utworu przypomina nieco poczynania Mahavishnu Orchestra, przeplatają się w niej energiczne solówki gitary, skrzypiec i mooga (zainteresowanych słuchaczy odsyłam w tym miejscu do utworu One Word z Birds of Fire; proszę porównać fragment od ok. 4:11 do 6:05).

Piosenki Pokój i Nim przyjdzie wiosna wykonane zostały podczas Festiwalu Interwizji Sopot '79 z towarzyszeniem zespołu N.AE. Koncertowe wersje utworów, które na albumie Postscirptum Niemen zagrał solo, brzmią niezwykle świeżo i są dowodem na to, jak niefortunną była decyzja o rozwiązaniu swojej ostatniej progresywnej kapeli (Maciej Czaj - dr, Jerzy Dziemski - bg, Maciej Radziejewski - g) - z którą jeszcze tego samego roku lider prezentował materiał z progresywnego, jazzrockowego LP Idee fixe w kraju i za granicą.

Norwidowska Moja ojczyzna zaśpiewana i wykonana samodzielnie na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze brzmi co prawda wspaniale, lecz Niemen w pewnym momencie myli się w tekście i sądzę, że z tego powodu mogłaby zostać zastąpiona inną wersją, choćby tą wydaną na okolicznościowym EP, z koncertu w Leningradzie '76.

Dobre wrażenie całości albumu psują uchybienia i zaniedbania edytorskie, jak np. brak składów zespołów towarzyszących w poszczególnych nagraniach. Ten niewybaczalny grzech uniemożliwia np. identyfikację instrumentu, który nadaje "Pielgrzymowi" orientalnego charakteru. Niezrozumiały jest również brak utworu "Daj mi wstążkę błękitną" nagranego podczas tej samej sesji co Smutny Ktoś... - sesji, w której udział wzięli m.in. Jan Błędowski (skrzypce) i Maciej Radziejewski (gitara)!

Składanka Pamiętam ten dzień zawiera wiele unikatowych nagrań i właśnie one stanowią o jej wartości. W przypadku wydawniczej "posuchy" przeciętny fan musi przymknąć oko na wszelkie niedociągnięcia i cieszyć się, że dożył kolejnej premiery albumu z muzycznymi "rarytasami".

1 komentarz:

  1. "Z końcem pierwszego wersu dołącza do tej swoistej "karawany" kolejny, orientalnie brzmiący instrument strunowy (banjo? cytra? rozstrojona gitara akustyczna?), dopełniając egzotycznego klimatu kompozycji". Ten instrument, to: bouzouki.

    OdpowiedzUsuń