środa, 14 grudnia 2011

Have a Cigar...

grafika W minione wakacje moja płytoteka wzbogaciła się o całkiem sporą ilość progresywnych albumów. Przyznam z nieskrywaną dumą, że każdy zakup sprawia mi ogromną satysfakcję i radość; jeszcze kilka lat wstecz nie przywiązywałem tak wielkiej wagi do oryginalnych nośników - dziś cierpię, jeśli upragnionego albumu nie ma na regale.

Będąc u naszych zachodnich sąsiadów, miałem szczęście dwukrotnego udziału w pchlim targu. Na pierwszym z nich kupiłem zaledwie dwie płytki, ale za to po bardzo niskiej cenie: Yes - "Yesterdays" (1976) i Camel - "Camel" (1973). Natomiast kilkanaście dni później miałem o wiele bardziej okazałe "łowy", których skutki odczuł mój portfel. Z perspektywy czasu żałuję, że nie kupiłem wtedy więcej płyt - dziś wiem, jakie okazje przeszły mi koło nosa... Pozostaje mi cieszyć się z tego, co dumnie zdobi moją półkę: Emerson, Lake & Palmer - "Brain Salad Surgery", Gentle Giant - "Gentle Giant", King Crimson - "Lark's Tongues In Aspic", Camel - "The Snow Goose", Camel - "Moonmadness", Beggar's Opera - "Act One".

Wszystkim wyżej wymienionym albumom już wkrótce poświęcę osobne notki na niniejszym blogu. To zadanie postaram się wykonać do końca bieżącego roku - wszak w kolejce czekają nowe płyty, także polskich kapel...

wtorek, 8 listopada 2011

Pamiętasz te nagrania...?

grafika Najnowsza kompilacja piosenek Czesława Niemena zawiera materiał, który przyciąga zarówno kolekcjonerów jego nagrań wszelkich, jak i miłośników popularnych przebojów. Czy spadkobiercy i wydawca mogą liczyć na sukces mimo faktu, iż premiera albumu odbyła się praktycznie bez żadnej promocji?


CZESŁAW NIEMEN - "PAMIĘTAM TEN DZIEŃ"
POLSKIE RADIO, 2011


Wydana przez Polskie Radio, nosząca znamiona bestsellera kompilacja nagrań radiowych i koncertowych Czesława Niemena, Pamiętam ten dzień, jest uzupełnieniem jego bogatej dyskografii i spełnieniem wieloletnich oczekiwań fanów. Na dwóch srebrnych krążkach zamieszczono materiał zarejestrowany w latach 1962-1980, zawierający takie perełki jak Malaguena Salerosa, Ave Maria no Morro czy Pod Papugami w pierwszej wersji, jaką kiedykolwiek wykonywał młody Wydrzycki.

Mimo, iż najwięcej pozycji pochodzi z lat '60, miłośnicy "progresywnego" etapu twórczości Niemena znajdą także coś dla siebie - cztery utwory są w tym zestawieniu szczególne, gdyż nie stanowią tylko punktu wyjścia do porównań z ich późniejszymi wersjami, lecz są wartościowe same w sobie.

Pielgrzym Grupy Niemen z 1973 roku, był wcześniej dostępny jedynie na pocztówce dźwiękowej i długi czas uchodził za białego kruka. Utwór rozpoczyna psychodeliczna zagrywka na gitarze elektrycznej, która - choć już bardziej w tle - towarzyszy słuchaczowi przez cały czas jego trwania. Brzmienie niespokojnej gitary stoi w opozycji do perkusji i basu, tworzących wespół monotonny rytm, odzwierciedlający "pielgrzymią wędrówkę" zgodną z duchem norwidowskiego wiersza. Z końcem pierwszego wersu dołącza do tej swoistej "karawany" kolejny, orientalnie brzmiący instrument strunowy (banjo? cytra? rozstrojona gitara akustyczna?), dopełniając egzotycznego klimatu kompozycji. Śpiew Niemena wpisuje się w konwencję utworu - jest bogaty w melizmaty, przywodzi na myśl nawoływania muezinów. Nie można zaprzeczyć, że wiele pomysłów z tego wykonania zostało zrealizowanych w "kanonicznej" wersji tego utworu z albumu Aerolit, w szczególności orientalna konwencja i koncepcja monotonnej wędrówki wyrażana przez perkusję i bas. Trudno pojąć, dlaczego A Pilgrim z Ode to Venus nagrany w tym samym czasie nie prezentuje się choć w połowie tak okazale.

Na marginesie chciałbym też dodać, że dla zwolenników "orientalnych" klimatów tudzież niemenowej melizmatyki, interesujące będą z pewnością dwie rosyjskie pieśni z niniejszego albumu - Kolibielnaja i Czornyje browi, kariji oczi.

Smutny Ktoś i biedny Nikt pochodzi z okresu przed uformowaniem stałego składu Niemen Aerolit i brzmi jeszcze dość surowo, brakuje mu głębi. Partia instrumentalna w końcowej części utworu przypomina nieco poczynania Mahavishnu Orchestra, przeplatają się w niej energiczne solówki gitary, skrzypiec i mooga (zainteresowanych słuchaczy odsyłam w tym miejscu do utworu One Word z Birds of Fire; proszę porównać fragment od ok. 4:11 do 6:05).

Piosenki Pokój i Nim przyjdzie wiosna wykonane zostały podczas Festiwalu Interwizji Sopot '79 z towarzyszeniem zespołu N.AE. Koncertowe wersje utworów, które na albumie Postscirptum Niemen zagrał solo, brzmią niezwykle świeżo i są dowodem na to, jak niefortunną była decyzja o rozwiązaniu swojej ostatniej progresywnej kapeli (Maciej Czaj - dr, Jerzy Dziemski - bg, Maciej Radziejewski - g) - z którą jeszcze tego samego roku lider prezentował materiał z progresywnego, jazzrockowego LP Idee fixe w kraju i za granicą.

Norwidowska Moja ojczyzna zaśpiewana i wykonana samodzielnie na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze brzmi co prawda wspaniale, lecz Niemen w pewnym momencie myli się w tekście i sądzę, że z tego powodu mogłaby zostać zastąpiona inną wersją, choćby tą wydaną na okolicznościowym EP, z koncertu w Leningradzie '76.

Dobre wrażenie całości albumu psują uchybienia i zaniedbania edytorskie, jak np. brak składów zespołów towarzyszących w poszczególnych nagraniach. Ten niewybaczalny grzech uniemożliwia np. identyfikację instrumentu, który nadaje "Pielgrzymowi" orientalnego charakteru. Niezrozumiały jest również brak utworu "Daj mi wstążkę błękitną" nagranego podczas tej samej sesji co Smutny Ktoś... - sesji, w której udział wzięli m.in. Jan Błędowski (skrzypce) i Maciej Radziejewski (gitara)!

Składanka Pamiętam ten dzień zawiera wiele unikatowych nagrań i właśnie one stanowią o jej wartości. W przypadku wydawniczej "posuchy" przeciętny fan musi przymknąć oko na wszelkie niedociągnięcia i cieszyć się, że dożył kolejnej premiery albumu z muzycznymi "rarytasami".

wtorek, 25 października 2011

VI Festiwal Młodych Talentów Niemen Non Stop w Słupsku - "jesteśmy na dnie..."?

Tegoroczna, szósta odsłona festiwalu młodych talentów w Słupsku była pierwszą, której przebieg mogłem śledzić na własne uszy. Cytat w tytule dotyczy kilku zgrzytów i rozczarowań, których jako "zaangażowany widz" a szczególnie miłośnik twórczości Niemena nie mogłem przemilczeć.


Na miejscu zjawiłem się w piątek, tj. 21.10, ubolewając nieco, że ominęły mnie atrakcje dnia poprzedniego: interesująco zapowiadający się panel dyskusyjny Nota Anamnesis (moderator: Roman Radoszewski) Norwid – kolebka pieśni: od poezji do rocka z udziałem m.in. Piotra Chlebowskiego oraz występ Natalii Sikory, pierwszej w historii laureatki Grand Prix tegoż festiwalu.

Rozczarowująca dla wielu była wieść o nieobecności anonsowanego wcześniej, byłego gitarzysty N.AE. - Macieja Radziejewskiego. Organizatorom udało się jednak zgromadzić aż czterech byłych członków zespołu Akwarele; oprócz Tomasza Jaśkiewicza (członek jury; g) i Pawła Brodowskiego (prowadzący imprezę; bg), do Słupska ze Skandynawii przyjechali Ryszard Podgórski (t) i Tadeusz Gogosz (bg). Skład jury uzupełnili wokaliści jazzowi Anna Serafińska i Janusz Szrom, a zmaganiom młodych talentów przysłuchiwał się także redaktor Polskiego Radia, Paweł Sztompke. Wyjątkowość szóstej edycji festiwalu polegała na jego międzynarodowym wymiarze - przed polską publicznością wystąpili bowiem młodzi wokaliści z Niemiec i Białorusi.

W piątkowy wieczór zaprezentowało się osiemnastu z dwudziestu figurujących w programie konkursu scen@niemena wykonawców: dwa pełnowymiarowe zespoły, trzech solistów i trzynaście solistek. Towarzyszący wielu z nich zespół instrumentalny - Non Stop Trio - składał się z Rafała Prynkiewicza (keyb), Bartosza Szeteli (bg) i Błażeja Gawlińskiego (dr) i proponował aranżacje w jazzowym duchu. Młodzi artyści sięgali po mniej i bardziej znane utwory Niemena; można było posłuchać jego piosenek z wczesnego repertuaru, jak Sen o Warszawie, Obok nas czy Wspomnienie, ale także późniejszych dokonań, jak np. Mów do mnie jeszcze, Inside I'm Dying, Doloniedola. Poziom występów stał na wysokim i wyrównanym poziomie.Osobiście udało mi się wytypować ośmioro z dziesięciu finalistów konkursu, którymi zostali: Roman Kańtoch (Sławków, z piosenką Czornyje browi, kariji oczi), Maria Lebiecka (Lida, Białoruś, Hymn o miłości), Michał Grobelny (Szczecin, Obok nas), Studio Batuta Voices (Koszalin, Jołoczki, sosjonoczki), Nina Kodorska (Warszawa, Ballada łomżynska), Marta Markiewicz (Ustka, I've Got No One Who Needs Me), Nika Azimodoust (Kolonia, Niemcy, Czy wiesz?), Anna Frączek (Ząbki, Jakże człowiek jest piękny), Monika Ozorowska (Białystok, She's Looking Good), Joanna Czarkowska z zespołem (Warszawa, Lilacs and Champagne).

Szczególnie spodobały mi się interpretacje Hymnu o miłości, Ballady łomżyńskiej, I've Got No One Who Needs Me oraz Jakże człowiek jest piękny. Maria Lebiecka wyśpiewała słowa św. Pawła a capella, bez znacznych ingerencji w oryginalną linię melodyczną (link), co wznieciło burzę oklasków i zjednało jej dużą część publiczności. Nina Kodorska zrobiła - jednym słowem - show. W jej występie nie było miejsca na przypadek. Skromny strój, ascetyczny akompaniament i rosnące napięcie, wyrażane przeszywającym do szpiku kości, perfekcyjnym śpiewem stanowiły o niesamowitości jej interpretacji Ballady łomżyńskiej. Młoda wokalistka wystawiła przed słupską publicznością iście mistrzowski spektakl, przy realizacji którego krótki acz ważny epizod odegrała Małgorzata Janek (chórki; laureatka nagrody grand prix z 2010 roku). Drugim utworem, który tego wieczora wywołał u mnie dreszcze, był Jakże człowiek jest piękny. Soulowy głos Ani Frączek jasno i wyraźnie wybrzmiewał przy oszczędnym i niespokojnym - jakże trafnie oddającym ducha oryginału - akompaniamencie fortepianu (Agnieszka Derlak):



Jedną z bardziej intrygujących postaci był Nika Azimodoust, Niemiec z perskimi korzeniami. Zaśpiewał on piosenkę Czy wiesz?, umiejętnie operując artystycznym krzykiem i wplatając inspirowane muzyką Bliskiego Wschodu melizmaty. Bardzo dobre wrażenie zrobiła także Marta Markiewicz z I've Got No One Who Needs Me, której charakterystyczne brytyjski akcent i wykonanie przywodziły na myśl... popularną w ostatnim czasie Adele.
Z nieskrywanym rozczarowaniem przyjąłem wieść o odpadnięciu jednej z ciekawszych solistek tegorocznej edycji festiwalu - Anny Tryk. Wykonała ona dwa utwory - żywiołową Doloniedolę i romantyczny, dojrzały Bluszczowy walc w kategorii "open". Młodą wykonawczynię pogrążyła nieudolność realizatorów dźwięku, którzy ustawili jej silny, rockowy wokal nieproporcjonalnie cicho względem sekcji akompaniującej. Szczególnie w utworze Niemena, głos Ani przypominał w barwie jeden z najważniejszych wokali żeńskich polskiego rocka lat '80 i '90 - Kory. Wersja studyjna Doloniedoli nieco straciła na dynamice względem wykonania na żywo (link):



Występ gwiazd wieczoru poprzedziła zapowiedź wyjątkowego audiobooka Romana Radoszewskiego, Kiedy się dziwić przestanę; piosenkę Maryli Rodowicz wykonała dla słupskiej publiczności Joanna Czarkowska. Wrocławska kapela Soundrise, która dwukrotnie brała udział w festiwalowym konkursie (w 2009 i 2010 roku) zaprezentowała projekt Niemen nieznany, w ramach którego proponuje świeże i bardzo interesujące interpretacje ambitnych, progresywno rockowych utworów tego muzyka.

Już kilka miesięcy temu miałem przyjemność posłuchać Soundrise w "niemenowym" repertuarze i muszę z radością stwierdzić, że młodzi muzycy (Marcin Kużdowicz - g, Szymon Orchowski - keyb, Kuba Wojciechowski - bg, Bogusz Stępak - dr) perfekcyjnie dopracowali swoje kompozycje; Pieśń Wernyhory zyskała głębię, Pieśń od ziemi naszej (link) nie jest już tylko szkicem, a Moja ojczyzna przybrała serdeczny wyraz, czemu przysłużyła się Asia Pieczykolan "ciepłą" interpretacją tekstu Norwida. Żal, że napięty scenariusz imprezy nie pozwolił zespołowi bisować...

W sobotni wieczór słupska Simfonia Baltica pękała w szwach. Z występów finalistów konkursu scen@niemena najbardziej przypadły mi do gustu interpretacje Romana Kańtocha (Klęcząc przed tobą), Anny Frączek (Dobranoc) i Joanny Czarkowskiej (Why Did You Stop Loving Me). Długowłosy wokalista zaśpiewał po swojemu jedną z najpiękniejszych i najbardziej poruszających ballad Niemena, uwalniając przy tym duże pokłady skrywanej do tej pory ekspresji. Dobranoc Anny Frączek zawierało niezwykły ładunek pozytywnych emocji; swoją interpretacją roztoczyła ona przed słuchaczami wizję flirtującej ze sobą pary kochanków. Kompozycja była całkowicie spójna i przemyślana - wierna oryginałowi a jednak świeża, urocza lecz nie nadto tkliwa.

Nina Kodorska, jedna z moich osobistych faworytek, zaśpiewała She's Looking Good, które choć wykonane bez zarzutu i z odpowiednią ekspresją, wypadło blado na tle jej występu z dnia poprzedniego. Marta Markiewicz zdecydowała się na piosenkę Baby M, która nie zaspokoiła moich oczekiwań względem możliwości młodej wokalistki, innymi słowy - to już było (...dzień wcześniej!). Nika Azimodoust zmierzył się z najbardziej znanym utworem Niemena - Dziwny jest ten świat - i na szczęście go nie sprofanował, jego interpretacja nie była wcale pretensjonalna.

Po występach laureatów "Złotej Dziesiątki", swój udany mini-recital zaprezentowała Małgorzata Janek (Domek bez adresu, Bez połowy, The Best Man Cried), a punktem kulminacyjnym wieczoru był - poza ogłoszeniem wyników konkursu - kapitalny występ Grażyny Łobaszewskiej i zespołu Ajagore. Gościnnie na scenie pojawili się Przemek Dydakowski (sax) i Ryszard Podgórski (t), który zagrał dla zgromadzonych oniryczną wersję szlagieru Niemena i Akwareli - Pod Papugami.

Zgodnie z zapewnieniami przewodniczącej jury, Anny Serafińskiej, po burzliwych naradach postanowiono przyznać następujące nagrody:

Grand Prix - Michał Grobelny (Płonąca stodoła)

I nagroda - Roman Kańtoch (Klęcząc przed tobą)

II nagroda w kat. solistów - Anna Frączek (Dobranoc)

II nagroda w kat. zespołów - Joanna Czarkowska z zespołem (Why Did You Stop Loving Me)

III nagroda w kat. solistów - Nina Kodorska (She's Looking Good)

III nagroda w kat. zespołów - Studio Batuta Voices (Una Luce Mai Acessa)

Nagroda w kat. "open" - Marta Markiewicz (Come closer - link)

Wyróżnienia -  Nika Azimodoust (Dziwny jest ten świat), Maria Lebiecka (Inside I'm Dying), Marta Markiewicz (Baby M), Monika Ozorowska (Pieśń Wernyhory)

Werdykt przyjąłem z nieskrywanym zdziwieniem. Michał Grobelny (17 l.) nie zwrócił mojej uwagi niczym szczególnym... nie licząc katastrofalnej wpadki w tekście szlagieru Niemena: "...płonie stodoła, alarm trwa, jesteśmy na dnie..." (zamiast: "więc myślę: a niech!"). Zatem laureat Grand Prix nie tylko nie zadał sobie trudu by zagłębić się w listę "utworów preferowanych" (zawierającą mniej popularne, niedoceniane kompozycje Niemena), którą stworzył Roman Radoszewski, ale także nie dotarł do wiarygodnego źródła tekstu. Nie można odmówić młodemu wokaliście talentu, wszak wykonał swoje utwory poprawnie. Jednak właśnie słowo wykonał w pełni opisuje występ Michała; utwory przygotowane przez Anię Frączek, Ninę Kodorską, Marię Lebiecką czy Martę Markiewicz nosiły w sobie pewien ładunek emocjonalny, były to iście artystyczne interpretacje - i to była słyszalna różnica.

Krótko reasumując: cieszę się, że mogłem śledzić zmagania młodych artystów na VI Festiwalu Młodych Talentów Niemen Non Stop w Słupsku. Impreza trzymała wysoki poziom pod względem organizacji, co dobrze rokuje na nadchodzące lata. Tak dalej!

                                              
Odnośniki (stan na 8.11.2011):
Kanał YouTube Anny Tryk: http://www.youtube.com/user/annatryk
Ania Frączek: http://www.youtube.com/watch?v=QpEVc47rcgI
Kanał YouTube Studio Batuta Voices: http://www.youtube.com/user/studiobatuta
Ryszard Podgórski i Ajagore - "Pod Papugami": http://www.youtube.com/watch?v=iUVPVuiOZhk
MySpace zespołu Soundrise: http://www.myspace.com/soundriseproject
Soundrise - "Pieśń od ziemi naszej": http://www.youtube.com/watch?v=0yv3n6iKGWw

czwartek, 13 października 2011

"Welcome (...) My Friends, to the Show, That Never Ends"

Kiedy ktoś pyta mnie, jakiej muzyki słucham, odpowiadam: rocka progresywnego lat siedemdziesiątych. W większości przypadków rozmówca w żaden werbalny sposób nie reaguje na ten statement, a na jego twarzy maluje się zdumienie. By nie trzymać takiej osoby zbyt długo w niepewności dodaję, że mam na myśli twórczość takich zespołów, jak na przykład Pink Floyd. W najgorszym wypadku słyszę upstrzony przymiotnikami komunikat zwrotny o wyjątkowości "Another Brick in the Wall". Twierdząco kiwam wtedy głową i stopniowo wycofuję się z poruszonego tematu. Jeśli jednak rozmówca wykazuje się znajomością Ciemnej strony księżyca, a ja upewniam się, że nie narzucam mu się za bardzo - wymieniam jeszcze King Crimson, YES, Emerson Lake & Palmer, a na zakończenie wspominam o polskich zespołach, które w tamtych czasach grały wcale nie gorzej od światowych sław tego nurtu.

Moja postawa nie wynika z braku szacunku do rozmówcy, wręcz przeciwnie. Nie chciałbym marnować czyjegoś czasu opowieściami o własnym zamiłowaniu do konkretnego stylu muzycznego i wszystkimi z tym powiązanymi dziwactwami. Z doświadczenia wiem niestety, że jeżeli nie mam do czynienia z podobnym sobie zapaleńcem, to moje słowne wypociny niewiele dlań znaczą. Na każdy, choćby najmniejszy wyraz zainteresowania drugiej strony reaguję - może czasem nazbyt - entuzjastycznie. Wszak istnieje to niewielkie prawdopodobieństwo, że rozmówca rzeczywiście zagłębi się w temat i za jakiś czas będzie ze mną dyskutował o swojej ulubionej płycie progresywno rockowej.

Progrock nie jest muzyką z gatunku łatwo przyswajalnych; wymaga od słuchacza bogatej wyobraźni, nierzadko skupienia, dużej wrażliwości i otwartości na dźwięk. Naturalnie nie każdemu może odpowiadać melanż różnych stylów, w myśl złotej zasady de gustibus non est disputandum...

Niniejszy blog traktował będzie głównie o muzyce bliskiej memu sercu. Dołożę wszelkich starań, by recenzować znane i szerzej nieznane, światowe i rodzime, zarówno te wybitne, jak i te przeciętne płyty pochodzące z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Znajdzie się tu także miejsce dla rozważań na tematy pokrewne tematyce tej witryny.

Zachęcam do lektury notek i ufam, że będą one dla wielu czytelników źródłem interesujących informacji, a może także przyczynkiem do różnych muzycznych odkryć.


Serdeczności